Pozwolicie, że kolejną część mych przemyśleń na temat płci pięknej rozpocznę od krótkiej lekcji fizyki i tu nie chodzi tu o wykład na temat przyciągana się ciał … niebieskich. Fizyka jądrowa to ulubiony dział Amerykanów i Rosjan, ponieważ jest on ściśle związany z bombą atomową, której obie te narodowości mają pod dostatkiem. Nie wiem, czy wiecie, jak wybuchają owe bomby, ale postaram się to wam pokrótce przybliżyć. Uran jest głównym składnikiem głowic nuklearnych i praktycznie sam nic szkodliwego nie może zrobić. Jest jednak taka cząstka elementarna około 200 razy mniejsza, zwana fachowo neutronem, która po uderzeniu w uran z odpowiednią prędkością powoduje jego rozpad na jakieś bzdety promieniotwórcze i na 2 lub 3 neutrony, które z kolei uderzając w następne cząstki uranu, powodują ich rozpad, co tworzy tzw. reakcję łańcuchową. Wszystko to trwa ułamki sekund i nie sposób tego zatrzymać. Zapomniałem dodać, że w czasie takiej jednej reakcji zostaje uwolniona ogromna ilość energii. Dla porównania mogę powiedzieć, że z 1 grama tego pierwiastka możemy uzyskać taką samą energię jak ze spalonych trzech ton najlepszego węgla (czyli tyle, ile potrzeba, aby rozgrzać w tańcu dziewczynę – jakby ktoś nie wiedział). Łatwo sobie wyobrazić, że duża ilość uranu dałaby nam niszczącą siłę. Do czego zmierzam? Neutron to cząsteczka, która dla zwykłego człowieka jest niczym, lecz właśnie takie „nic” może być początkiem niekontrolowanej reakcji łańcuchowej, czyli może spowodować wybuch bomby atomowej. Takie „nic”, a mogłoby zniszczyć cały świat. Myślę, że podobnie jest w związkach międzyludzkich. Przyczyną rozpadu nawet najpiękniejszego związku może być zwykłe nic..
Według mnie ZWIĄZEK jest to taki stan emocjonalny i uczuciowy wytworzony pomiędzy dwoma osobnikami płci przeciwnej (mężczyzna i kobieta lub odwrotnie), który narzuca pewne obowiązki na obie strony sobą zainteresowane i powoduje, że (od chwili jego powstania) zaczyna je łączyć coś więcej (np. komórka). Jak powstaje związek? To chyba każdy wie. Na początku standardowy facet pyta się standardowej dziewczyny „Czy mogłaby mi powiedzieć taka piękna i urocza dziewczyna jak Ty, podobna do najcudniejszego kwiatu, dla którego słońce i księżyc świeci, która jest godzina?” – czy coś w tym rodzaju. Chwilkę później, smsy, rozmowy nocą, kwiaty, randki i mamy związek. Często jednak bywa tak, że po pewnym okresie wszystko się rozpada. A dlaczego? Istnienie takiej instytucji pomiędzy kobietą i mężczyzną jest ściśle uzależnione od celu, jaki się chce dzięki temu związkowi osiągnąć. Większość tzw. standardowych facetów w wieku dorastania (netto: 14 – 24 lat) podrywa dziewczynę, by sobie po prostu potrenować. Zabawa dziewczyną trwa zazwyczaj krótko (2-4 tygodnie) i kończy się w chwili, gdy na horyzoncie pojawi się nowy „przyrząd treningowy”. Są też i takie związki, które łączą ludzi na bardzo długo. W tych przypadkach przyczyną rozstania mogą być coraz liczniejsze wady u jednego z partnerów, ciągłe kłótnie, naciskanie na seks, brudne skarpetki itp. Trzecią grupę stanowią związki wieczne, których spoidłem jest miłość. Stan niczym półprosta – ma początek, ale nie ma końca.
Zazwyczaj związki rozpoczynają się od tego, że to chłopak prosi dziewczynę o „chodzenie” (np. do szkoły). Dlatego że to on pierwszy to wszystko zaczyna, na nim też ciąży większa odpowiedzialność za przyszłość tego, co rozpoczął. Dziewczyny, w przeciwieństwie do facetów, szukają w związku bliskości, uczucia, chcą być po prostu kochane (dla mniej wtajemniczonych – nie chodzi tu o seks) Trzeba uświadamiać mężczyzn, którzy jeszcze „nie załapali”, że nie wolno bawić się dziewczynami. My tego nie widzimy, ani nie odczuwamy, ale w sercu odtrąconej dziewczyny pozostaje wielka rana, która nie goi się szybko. Nie jestem jakimś tam obrońcą kobiet, ale wiem, że to, co najbardziej boli to właśnie, porzucone serce. Jeśli jakiś koleś chce się pobawić, a nie ma klocków lego ani misia BooBoo to niech sobie kupi lalkę Barbie – jej uczuć nie zrani (gwarantowane przez producenta). Co prawda następczynie Ewy nie są święte i też potrafią skrzywdzić, ale najczęściej w życiu bywa tak, że to mężczyźni boleśnie ranią kobiety.
Jest to list otwarty, skierowany do mężczyzn, szczególnie do tych, którzy traktują dziewczynę jak zabawkę i dlatego piszę do was: nawróćcie swe dusze. Być może Ci do których kieruję te słowa, nie zrobi tego, bo pewnie uważają się za najmądrzejszych na świecie i nikt nie będzie ich pouczał. Jeśli jednak kogoś coś oświeci i zmieni się, to będzie bardzo dobrze. Mój drogi bracie z wszystkimi częściami ciała na swoim miejscu – pamiętaj – traktuj innych tak jak sam chciałbyś być traktowany. Wy wszyscy, którzy szanujecie uczucia kobiet wierzcie mi, już czeka na was nagroda: brunetka lub blondynka. Szukajcie „prawdziwej”, chociaż może to trwać bardzo długo, ale przenigdy nie bawcie się kobietami ani ich uczuciami. Kobiety nie są idealne, ale należy im się szacunek i nie wolno się nimi bawić. Pamiętaj młody człowieku, gdy rozwalasz związek, który sam założyłeś, stajesz się podobny do neutronu, który właśnie uderzył w uran. Jesteś teoretycznie niczym i nic nie znaczysz dla świata, ale w tej chwili jesteś wszystkim tym, co może zniszczyć świat ukryty we wnętrzu kobiety, którą odrzuciłeś.