Sprzedawcy szczęścia

Sprzedawcy szczęściaŻyjąc na tym wspaniałym świecie, co chwilę spotykamy się z różnymi pięknymi definicjami szczęścia, które serwuje nam otoczenie. Przez każdego z nas szczęście może być rozumiane jako coś zupełnie innego. Dla jednego szczęściem może być łyk wody w Afryce, a dla kogoś innego lamborghini. Jednak czy jest coś takiego jak „prawdziwe szczęście”? Czy istnieje jakaś jego idealna definicja? Na to i inne pytania postaram się odpowiedzieć w serii pt. „Krzyżówki i 1001 sposobów na szczęście”.
Dobra praca, małżonek, dzieci, mieszkanie lub dom, samochód lub dwa, dobry telewizor, zakupy w hipermarkecie, Internet, wyjazd na Majorkę i czasem w zimie na narty – to dla niektórych jest maks szczęścia. Czy to jednak wszystko, co jesteśmy w stanie dostać od życia? Ja uważam, że nie. Wierzę i jestem przekonany, że każdy z nas ma wiele talentów/możliwości/umiejętności, których być może nie odkrył jeszcze w swoim życiu. Czasem zdarza się, że naszą rzeczywistość i to, jak powinniśmy definiować szczęście dostosowujemy do tego, co pokazuje prasa, telewizja i seriale. Niekiedy wpisujemy się trochę w stereotyp tego, do czego zostaliśmy „przyuczeni” w liceum czy na studiach. Czy tak być musi? Może się okazać, że wszystko to, co mamy, jest tylko złotą klatką. Od lat młodzieńczych gdzieś w mojej szalonej głowie przewija się fraszka, która opowiada co prawda o Polsce podczas zaborów, ale jest wg mnie pięknym nawiązaniem do tego, co możemy nazwać szczęściem.

„Czegóż płaczesz? – staremu mówi czyżyk młody –
masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody”.
„Tyś w niej zrodzon – rzekł stary – przeto ci wybaczę;
Jam był wolny, dziś w klatce i dlatego płaczę.”
Ignacy Krasicki

Być może nasze życie to jakaś klatka, w której otrzymujemy to, co rzeczywistość nam daje, zamiast zobaczyć, że tam gdzieś poza nią jest coś więcej. Może nie jestem przykuty do właśnie takiego życia, jakie mam teraz. Co robić i „jak żyć, panie premierze”? Chyba jedynym realnym rozwiązaniem jest rozwój – Twój indywidualny rozwój, byś mógł/mogła poznać jak najlepiej swoje możliwości, talenty, umiejętności – byś wyfrunął ku temu, do czego zostałeś powołany.

Gdy pracujesz 8 godzin dziennie, masz obowiązki rodzinne i powtarzasz niczym mantrę słowa „nie mam czasu”, to niestety ciśnie się wtedy na usta wymówka – to nie dla mnie. Z pewnością wymaga od nas bardzo dużego wysiłku, by skierować swoje życie na nowe tory, być może przebranżowić się. Prawdopodobnie będzie to kosztowało jeszcze więcej czasu, ale może właśnie taka walka ze sobą da znacznie większe owoce niż te, które masz dzisiaj w swoim życiu.

Co teraz mam zrobić? Spróbować narkotyków jako czegoś nowego? Pościgać się na autostradzie, by przekonać się, czy nie jestem drugim Kubicą? Nie namawiam Cię do żadnych hardcorowych zachowań, ale przede wszystkim do takiego rozwoju, który jest moralnie dobry – który nie krzywdzi obiektywnie ani Ciebie, ani Twoich bliskich.

Przed Tobą – niczym na targu – pojawiają się różne oferty. Spróbuj tego, to na pewno da Ci radość i szczęście. Jeżeli to zrobisz, zmieni się Twoje życie.

Jest wielu mentorów, nauczycieli i guru, którzy „otwierają nam oczy”. Myślę, że warto słuchać każdego, kto jest mądry i „dobrze gada”, ale przede wszystkim należy zamieniać usłyszane słowa w czyn. Zachęcam Cię, młody duchem człowieku, do pracy: odkryj swoje talenty, wydobądź je z pięknego serca Twego, w którym wierzę, że są ukryte. Zaprzyj się siebie i zrób to, czego pragniesz, a być może nowe zajęcie, którego zawsze chciałeś się podjąć, spowoduje, że nigdy nie będziesz już Twoją pracą znudzony – w myśl słów filozofa: „Wybierz pracę, którą kochasz, a nie będziesz musiał pracować nawet przez jeden dzień w swoim życiu.”

Może to pozwoli Ci nabrać oddechu i zobaczyć z innej perspektywy, że właśnie zaczynasz żyć pełnią swego życia, byś kiedyś nie musiał mówić: „uważam, że szczęście to…”. Życzę Ci, byś mógł powiedzieć z wielką radością w sercu: „ja jestem szczęśliwy, bo…”