Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze komuna królowała na polskich parkietach, ludzie często stali w bardzo długich kolejkach, by kupić coś wartościowego do domu. Mimo iż nie zawsze był to hit, jaki można było zobaczyć w zagranicznych reklamach, to to, co oferował Pewex, to był towar z górnej półki. Polak – jak już kupił coś wartościowego – to o to dbał, a gdy się psuło, robił wszystko, by to naprawić, bo wiedział, że może być praktycznie niemożliwe pozyskanie kolejnej takiej rzeczy. Skąd to znam? Na pewno nie z autopsji, bo kiedy byłem młody, to wszyscy nosili mnie na rękach i całowali – ale tak to jest, kiedy się jest niemowlakiem. Teraz to studenta po dobrej imprezie kilku kumpli łaskawie mogłoby przenieść z trawnika na podłogę. Po cóż ten przydługi wstęp? Dzisiaj właśnie liźniemy temat naprawy związków i tego, jak to teraz wygląda.
Niestety, nasze piękne czasy pokazują coraz częściej w statystykach, że zdecydowana większość związków rozpada się. Nie mówię tylko i wyłącznie o małżeństwach, ale także o związkach przed ślubem. Coraz częściej ludzie zastanawiają się, z czego to wynika, i jest na ten temat kilka teorii. Pierwsza z nich mówi, że współczesna para funkcjonuje do czasu, kiedy pojawi się większy problem, a wtedy jedna ze stron rezygnuje. Nie sądzę, by problemem były rozrzucone po całym mieszkaniu skarpetki lub niewymyte naczynia, ale te większe problemy wewnętrzne. Niestety taka „głębsza przeszkoda” staje się idealnym powodem, by zakończyć związek. Druga teoria głosi, że im większa liczba związków, tym człowiek zyskuje większe doświadczenie życiowe. Nie ma sensu trwać w jednym związku, skoro można tyle dowiedzieć się i doświadczyć od innych partnerów i partnerek. Pewnie znalazłoby się jeszcze kilka hipotez, ale póki co skupię się na pierwszej teorii, więc teraz koniec łagodności i wrażliwości.
Za komuny jak ktoś kupił odkurzacz, to dbał o niego, a jak się coś spierniczyło, to robił wszystko, co możliwe, by go naprawić. Teraz – popsuł się odkurzacz, to się go wywala i kupuje nowy. Oczywiście, że zrobiony jest z chińskich części, ale nawet o taki wynalazek trzeba dbać. A w związkach podobnie się dzieje – jak tylko coś się psuje, to wypiernicza się kogoś na śmietnik „nie mojej już” rzeczywistości, zamiast pracować nad relacją. W odróżnieniu od plastikowych części, my jesteśmy ludźmi, którzy czasem coś rozumieją.
Gdy popatrzymy na szczyty, jakie ludzie osiągają w swoim życiu, to rzeczywiście – Mount Everest to jest jakieś osiągnięcie, ale gdy nie chcemy pracować nad zmianami w naszej relacji z partnerem, to sorki, tu wchodzimy na szczyt Lenistwa. Tu jednak – w odniesieniu do góry – można się bardzo łatwo wspiąć. To właśnie mnie wnerwia – dana osoba nic nie robi ze sobą, dużo wymaga od partnera, ale nad sobą nie pracuje. Czasem uważa, że jej się należy taki i taki partner, a jeżeli partner się nie dostosowuje to: żegnam. Mówiąc prosto: gó…o się należy, a na pewno nie związek i szacunek drugiej strony! Gdyby to był facet, to popieściłbym łaskawie moją nogą jego cztery litery, mówiąc niegrzecznie: do widzenia. Nie ma opierniczania się. Nad wszystkim się pracuje, a co dopiero nad związkiem. Ile pracy trzeba włożyć, by móc pięknie mówić i pisać? Trzeba czytać. Ile godzin trzeba spędzić, by wyrzeźbić sylwetkę? Mnóstwo. Ile czasu i energii należy poświecić, by otworzyć firmę? Niewiarygodnie dużo. A ile czasu trzeba spędzić, by dwie różne osoby, z różnymi charakterami, bagażem doświadczeń i całym światem wewnętrznych marzeń mogły zbudować wspólną przyszłość? Prawie całe życie. Jednak jeżeli zależy Ci – to pracujesz, budujesz, reperujesz i odnawiasz. Nie radzisz sobie? Idź do doradcy, przyjaciela, psychoterapeuty lub mediatora. Nie, no jasne – Ty nie potrzebujesz. A jak chcesz zrobić remont mieszkania, to wszystko robisz sam? Nie – korzystasz z pomocy specjalistów. Oczywiście, zrobisz sam 8 razy dłużej i z większym wysiłkiem, bo Twoje ego i pokora są wzorem dla innych. Ucz się od mądrzejszych od siebie: tych dziadków, którzy są dla Ciebie wzorem, małżeństw z wieloletnim stażem, i zapytaj ich: „Jak żyć?” – na pewno nie powiedzą Ci „uciekaj”, tylko „walcz”. Nie myśl sobie, że skoro widzisz problem w innej osobie, to jest to prawda. Może okazać się, że to Ty masz problem i nieobiektywne spojrzenie. Może to Ty musisz przepracować coś w sobie. Niestety, to jest najcięższa praca, jaką każdy z nas musi wykonać – czyli właśnie praca nad sobą.
Kończę, rozgrzebałem temat, ale dzisiaj miałem natchnienie. Ostatnim tchem ducha swego krzyczę w otchłani Internetu: nie traktujmy siebie nawzajem jak części zamienne, ale dbajmy o to, by móc razem coś zbudować, a nie uciekać, gdy pojawiają się trudności. Nie jesteśmy tchórzami i leniami – jesteśmy powołani do większych rzeczy, prawda?