Jak nie robić randek w ciemno?

Teraz złapało mnie natchnienie po długim czasie robienia mnóstwa innych rzeczy, a nie pisania bloga – tak przyznaję się bez bicia JESTEM LENIEM 🙂 Jednak już nadrabiam swoje zaległości. Dzisiaj będzie poradnik pt. „Jak nie robić randek w ciemno?” – zatem: do dzieła.

randki-w-ciemnoŻyjemy w społeczeństwie, wśród przyjaciół, znajomych itd. Jednak często zdarza się widzieć nam osoby, które wokół nas nie są do końca szczęśliwe. Dlaczego? Często wynika to z braku pracy, braku pomysłu na życie, ze zmęczenia, z problemów ze zdrowiem, z wielu innych powodów … ale również z samotności. My jako znajomi oczywiście, że chcielibyśmy pomóc i czasem na horyzoncie pojawia się jakaś dobra partia godna reklamy, którą można by wcisnąć koledze/koleżance z tekstem: „zobaczysz, wy pasujecie do siebie” – czasem jak słyszę taki tekst to zastawiam się czy ktoś nie traktuje mnie jak klucza do zamka, albo odwrotnie. W idealne dopasowanie wkrada się pomysł, żeby umówić tę dwójkę osób – czyli zrobić „randkę w ciemno” i tutaj może zacząć się dramat, bo nagle spotykają się dwie osoby, które nie mają ze sobą prawie nic wspólnego i nagle „muszą” przesiedzieć ze sobą co najmniej 1h i jedno pytanie: „czy będzie coś z tego? czy to dobry kandydat/ka na życie?”. Gdyby oboje mieli podejście do tej randki w stylu: „to dobra okazja na poznanie nowej osoby” i trwałoby to krócej – to super i jak najbardziej popieram taką idee. Jednak bardzo często bywa, że dwie osoby zaczynają partyjkę analizy od stóp do czubka nosa – bo przecież już ktoś im dał radę „pasujecie do siebie”, a teraz trzeba się upewnić że tak jest, a przecież tak być nie musi 🙂

Zamiast wciskać na siłę komuś drugą osobę w postaci umawiania ich na szybką randkę, warto stworzyć po prostu okazję by dwie osoby mogły się poznać. Jak? Przecież wychodzimy na imprezy, robimy domówki, organizujemy wypady za miasto, więc cóż stoi na przeszkodzie by zaprosić te dwójkę o „takim samym spojrzeniu na świat” by mogło coś między nimi zaiskrzyć. Nie trzeba wysyłać ich do klubu Coco-Bongo na kawkę gdzie będą napięci jak gumka w majtkach, a wystarczy stworzyć okazję by zaprosić dwie osoby, które wydają nam się fajne. Dobra, dobra Marianku, ale można przecież być na tej samej imprezie i nie zamienić ze sobą ani jednego słowa? Co wtedy mistrzuniu? Oczywiście, że to może nie wystarczyć by pojawiła się iskra w oku mężczyzny. Jednak można działać dalej i stwarzać okazję by ta dwójka osób miała jakiś kontakt. Przykłady: „Hej Adam i Ewa, zabrakło soku, chipsów, słonia, żyrafy i papieru toaletowego, możecie skoczyć razem do sklepu i kupić coś?”, „Słuchaj Adam, pomyślałam że mógłbyś skoczyć autem i przywieźć Ewę, by nie musiała jechać przez pół miasta autobusem”, „Ewa, przyszłaś ostatnia na imprezę to za karę siadasz mojego najlepszego przyjaciela Adama” lub ostatnia deska ratunku: „Czuję, że tylko wy dwoje możecie razem przepchać kibel, który się zatkał”. Tak czy owak można zaaranżować sytuację dzięki której dwie osoby będą mogły pogadać, a być może poznać się bez stresującej sytuacji. Tylko błagam nie róbcie tzw. przygotowania : „Adam nie stresuj się, będzie taka fajna Ewa którą musisz poznać, tylko pamiętaj na luzie, walnij jakimś tekstem, zepnij pośladki, wypnij pierś, a będzie dobrze” – takie rady na pewno nie odstresują. Po co mają wiedzieć cokolwiek o tym, że ktoś chce ich zeswatać. Po prostu „wrzuć na luz” 🙂

Poza tym warto zadać sobie pytanie czy dzielę się swoim „dobrym światem” ? Czy wśród swoich znajomych nie mam grupy fajnych znajomych, których warto by poznać ze sobą? Narzekamy czasem że nie poznajmy nowych ludzi, a czy sami umożliwiamy innym poznanie siebie nawzajem. Nie musisz od razu działać jak swatka albo agencja matrymonialna, ale zabierając na wspólną imprezę/posiadówę lub film dobrą ekipę znajomych, dajesz innym szansę na poznanie siebie. Nie zachowujmy się jak pies ogrodnika („drugiemu nie da, a sam nie weźmie”). Dzielmy się dobrem każdego dnia, bo w końcu wokół nas jest tylu wspaniałych i wartościowych ludzi. W imię ojczyzny i narodu, starajmy się żeby nie wyglądało to sztucznie – niech ludzie poznają się w normalnych czynnościach – wspólne mycie naczyń, pieczenie ciasta lub wspólne robienie na drutach. Wiem, że jak sytuacje będą sztuczne to na pewno nikt się na to nie załapie. To trochę jak z reklamą jak za dużo naobiecujesz i naopowiadasz, bo przy „zakupie” może pojawić się duże rozczarowanie. Wyluzujmy, po prostu poznajmy się 🙂 – na randkownie będzie czas, a i ciemno też kiedyś będzie po ślubie (jeżeli wiecie o czym myślę :P)